Muyzka

poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 5.

DAMDAMDAMDAM.... i jest weeeeeejście smoka!! XD witamy po przerwie i dedykujemy to cos ( znaczy moja czesc, ktora jest beznadziejna i przerazajaca pod wzdlegem tego, ze  moja Fran jest puszczalska suka ale ok xD) dla wszystkich pszczołek, biedronek itp, itd xD nwm co mi dzisiaj odwala (dzisiaj? Mi zawsze odwala!) ale rozdzial jest dla kazdego kto wytrwal te przerwe i wytrwa nastepna, ktora pewnie nastapi xD wiec... nie przedluzam i milego czytania ;) ;*
P.S. mozecie hejtowac moja czesc ;))))

*Diego*
Zeszliśmy na kolecję. Nie ukrywam, to była najdziwnejsza kolacja na świecie. Rodzice Francesci, jej brat z żoną i córką, Fran oczywiście no i ja... Byem bardzo spitęty. Czułem się jak piąte koło u wozu, niepotrzebny, niechciany... Nie dawała mi też spokoju sytuacja, która miała miejsce kilkadziesiąt minut temu. Czułem się jak skończony idiota. Niestety chyba jestem kiepskim aktorem,  bo Fede chyba coś zauważył:
- Diego? Wszystko w porządku? Wyglądasz jakoś... Jakoś dziwnie. Dobrze się czujesz?
- Yyyy... Że ja? Aa! Nie no wszystko w porzadku.
- No to dobrze opowiadaj co cię do nas sporwadza.
- Ja... - nie dane mi było dokończyć zdania bo Fran
- Diego, to mój chłopak braciszku - dziewczyna odwróciła głowę i spojrzała w moim kierunku w taki sposób, że mój żołądek wykonał kilka dobrych fikołków - przyjechał z Meksyku na kilka dni i nie ma się gdzie zatrzymać, dlatego zaprosiłam go do nas. No wisz, żeby nie musiał się po holelach zatrzymaywać. Dom jest duży miejsca starczy dla wszystkich. Prawda tato?
- Oj, Francesco! Moją opinię juz znasz... Mówiłem ci już że jestem za młody na wnuki? Wydaje mi się że tak. Więc dzieci proszę was...Wszystko, wszystko tylko nie...
- Tato nie kończ! - wyrwał się Fede! - Nie przy mojej córce! Hej, ale ty już masz wnuczkę!? - czułem się bardzo dziwnie... Ta "rodzinna'' rozmowa zmierzała w zyłm kierunku.
- Aha! Mam cię! Już mi nie wciśniesz kitu co mi wolno, a czego nie! Dziadkiem i tak już jesteś! - poczułem sie nie swojo, dlatego pociądnąłem Fran za rękę i wyprowadziłem z jadalni.
- Fran? Do czego ty zmierzasz? Co ty chcesz osiągnąć?
- Ej,Diego tylko mi nie mów, że nie chcesz?
- Nie no jasne, że chcę, ale...
- Nie ma żadnego ale! - to wszystko było bardzo dziwne. Fran chyba naprwadę bardzo zależało na tym, żeby się ze mną przespać... Nie wiedziałem co robić. Ona mi się naprawdę podoba, ale nie znam jej na tyle dobrze, żeby się posunąć dalej. Mięczak ze mnie! Nagle poczułem jak Fran łapie mnie za ręke i ciągnie gdzieś na górę. Nie miałem ochoty się przeciwstawiać. Ale wiedziałem, że zanim dojdzie między nami do czego chcę choć trochę lepiej ją poznać.
- No chodź! - pośpieszała mnie dziweczyna.
- Idę, idę. - Fran zaprowadziła mnie na poddasze. Znajdowaliśmy się w pokoju bez okien, ze szklanym syfitem i niebieskimi ścianami. Nie było w nim nic oprócz biórka. Czułem, że że... właściwie to nie wiem co czułem.
- To kiedyś będzie mój pokój. Muszę tylko go urządzić, ale jakoś nie mam czasu. Mam pytanie. Czy twoja wyobraźnia jest na tyle ukształtowana, że jesteś w stanie sobie wyobrazić coś co jest w mojej głowie od dawna, ale nie mogę...
- NIe możesz czego? - byłem mile zaskoczony. Lubię pomagać, a jeśli już chodzi o wyobraźnie to nie mam sobie równych.
- Wiem tylko tyle, że w tym koncie będzie stało moje łóżko. Najlepiej czarne. I tyle koniec. Jakś blokada nie pozwala mi rozplanować położenia innych rzeczy, mebli w tym pomieszczeniu.
- Mogę cię o coś zapytać? - wiedziałem, że Fran się zgodzi ale wolałem się upewnić.
- No, jasne, pytaj.
- Dlaczego chcesz mieć pokój bez okien? Bo wiesz, ja kiedy tu tak stoję, to czuję się jak w jakiejś klatce, bez widoku na świat, widoku na przyszłość, na każdy kolejny dzień. Tak, wiem, brzim to trochę dziwnie, ale właśnie tak się teraz czuję a ty?
- Wiesz, Diego to nie takie proste...- i w tym momencie Fran opowiedziała mi, że ona potrzebuje czasem zamknąć się sama z sobą, odcięta od wszystkiego i od wszystkich, a to wszystko przez to, że jej rodzina (zwłaszcza ojciec) nie okazują jej ani odrobiny zainteresowania. Fede, któr był jej oparciem wyjechał, założył swoją rodzinę, a ona została sama. Zapracowani rodzice, nie zwracają na nią uwagi. Może robić co tylko chce. Ale ona potrzebuje czegoś innego... Ona potrzebuje miłości. Kogoś kto ją pokocha. Tak po prostu, bez zobowiązań. Nie mogłem tego już dłużej słuchać. Przybliżyłem się do niej i objąłem ją ramieniem najczulej jak potrafiłem. Po chwli zorientowałem się, że moja koszulka zrobiła się lekko wilgotna.
- Fran? Ty płaczesz? - w tamtej chwili mój mały świat pękł. Fran płakała! A ja? Ja nie byłem w stanie zrobić nic innego. Chwyciłem ją delikatnie za podbródek, uniosłem jej zapłakaną twarz lekko do góry, spojrzałem jej prosto w oczy. Nie trwało to dłużej niż kilka sekund, bo nasze usta, splotły się w najpiękniejszym i najbardziej namiętnym pocałunku, jaki kiedykolwiek przeżyłem.
- Będzie okay. Fran, będzie okay. Jestem z tobą.
- Wiem. I dziękuję, losowi że postawił mi ciebie na mojej drodze. Jesteś moim aniołem. Dziękuję.
*Francesca*
Nie wiem jak to mozliwe, ale w ramionach Diego zawsze czuje sie bezpiecznie. Wiem, ze on mnie rozumie. Ten pocalunek... byl magiczny. Nie chcialam go konczyc, ale wiedzialam, ze musze. Zeszlismy do mojego pokoju i siedzielismy tam przez kilka godzin. Kolo 20 drzwi sie otworzyly i stanal w nich Fede.
-Ck tak siedzicie?- zapytal.- Idziemy na impreze do Pandemonium. Chcecie isc z nami?
Spojrzalam na Diego, a on pokiwal glowa na znak zgody.
-Spoko, ale musze sie przebrac i zadzwonic do Violi.
-Tylko szybko mala! Ludmila wy iera sukienke, wiec pewnie zdazysz na luzie.- powiedzial i wyszedl z pokoju. Szybko razem z Diego sie przebralismy i po 1h bylismy gotowi do wyjscia. O 22 stanelismy przed wejsciem do klubu. Musze przyznac, ze swietnie sie bawilam. Co prawda wypilam troche za duzo, ale bylo fajnie. Okolo 1 siedzielismy wszyscy przy stoliku, ale moj brat byl tak zajety obmacywaniem swojej zony, ze nie zwracal uwagi na nic. W glowie mi szumialo i nie myslalm jasno. Widzialam, ze Diego tez jest mocno podpity. Nagle poczulam, ze musze sie przewietrzyc, wiec razem z Diego wyszlam z klubu. Stalismy chwile patrzac w gwiazdy.
-Piekne.- powiedzialam w koncu. Diego nic nie mowil tylko pokiwal glowa i objal mnie jedna reka. Poczulam jego dlon na swoim posladku, ale nie przeszkadzalo mi to jakos specjalnie. Wrecz przeciwnie: podobalo mi sie. Lekko odwrocilam glowe w jego strone i nawet nie zauwazylam kiedy  zaczal mnie calowac przygwożdżajac do maski samochodu. Szybkim ruchem wyciagnelam kluczyk z tylnej kieszeni jego jeansow i otworzylam samochod. Bylismy tak pijani, ze doslownie wpadlismy dosrodka. Nie bede opisywac co sie dzialo dalej. Powiem tylko, ze to byla baaardzo ciekawa i bogata w wrazenia noc.
_______________________________
Oto rozdzila 5 xD zboczony i chory, ale zapraszam do komentowania ~Malinka Vilu

4 komentarze:

  1. Ja ze swojej strony chcę tylko dodać, że po pierwsze DZIĘKUJEMY za ponad 1000 wyświetleń mimo iż piszemy tak "chaotycznie" a po drugie jestem pewna że nie będziemy pisać zbyt regularnie, ale liczymy na wyrozumiałość <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha ❤.jaki cudny rozdzial jak zawsze xd a ta ostatnia scena...najlepsza xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo xD ja pisalam xD a Zuza jeszcze nie zabila xD

      Usuń