ROZDZIAŁ 7
FRANCESCA
Może to dziwne, ale z Diego czuje się naprawdę szczęśliwa.
Wiem, że nie znamy się długo, ale czuje, że to prawdziwa miłość. Właśnie
wracaliśmy do domu. Było około 6 rano i wszyscy jeszcze spali. Przemknęliśmy
się cicho do moje go pokoju i po nocy pełnej wrażeń szybko zasnęliśmy.
Śniło mi się, że ide przez łąkę. Ten sam sen co wiele razy
wcześniej. Ale tym razem był inny. Było jakby cieplej, a trawa miała bardziej
intensywny kolor. Zmieniła się tez twarz nieznajomego. Teraz widziałam ją
dokładnie. O ile to możliwe Diego był jeszcze przystojniejszy. Delikatnie ujął
moją dłoń i coś powiedział, ale wiatr porwał jego słowa. Powtórzył. Dalej nic
nie słyszałam. Silny wiatr zaczął mnie od niego odrywać. Krzyczałam, ale to nic
nie dało. Diego zniknął.
Obudziłam się z krzykiem.
-Co się stało?- zapytał chłopak.
-Śniło mi się, że cię tracę.
Diego uśmiechnął się.
-To się nigdy nie stanie- pocałował mnie w czoło.- chodźmy
na dół coś zjeść.
DIEGO
Na dole było pusto. Cała rodzina Fran prawdopodobnie gdzieś wyszła- w sumie byłem zadowolony, że zostaliśmy sami, ale wyczuwałem, że coś ciągle gnębi dziewczynę.
- Co ty na to, żebym to ja przygotował śniadanie hmm? Ty sobie usiądź i napij się kawy. Dobrze ci to zrobi.- pocałowałem Francesce w nos, wziąłem na ręce i zaniosłem na kanapę w salonie. Po chwili doniosłem jej obiecaną, cieplutką kawę i zabrałem się do robienia śniadania. Kiedy już kończyłem poczułem moce ukłucie w okolicy barku. Bolało do tego stopnia, że nie mogłem nic zrobić i aż skuliłem się z bólu. Jednak nie powiedziałem o tym nic Fran. Przecież jestem facetem! MUSZĘ BYĆ SILNY! Nie zależnie od tego jak bardzo będzie bolało. Muszę być silny... Dla Fran. Ona dzisiaj bardzo mnie potrzebuje, nie chcę jej zawieść. Minęło kilka minut zanim doszedłem do siebie, ale udało się i po chwili byłem już przy mojej dziewczynie.
Po południu do domu wróciła rodzina dziewczyny, w sumie było miło. Zjedliśmy wspólny obiad, dużo rozmawiałem z bratem Fran i z jego żoną. Musze przyznać, że to naprawdę spoko ludzie. Wszystko było by w jak najlepszym porządku, ale nie dawała mi spokoju myśl co rankiem działo się z moją ręką! Ciągle czułem promieniujący ból jednak już nie tak mocny. Na szczęście ani Fran, ani nikt inny niczego nie zauważyli.
- Co ty na to, żebym to ja przygotował śniadanie hmm? Ty sobie usiądź i napij się kawy. Dobrze ci to zrobi.- pocałowałem Francesce w nos, wziąłem na ręce i zaniosłem na kanapę w salonie. Po chwili doniosłem jej obiecaną, cieplutką kawę i zabrałem się do robienia śniadania. Kiedy już kończyłem poczułem moce ukłucie w okolicy barku. Bolało do tego stopnia, że nie mogłem nic zrobić i aż skuliłem się z bólu. Jednak nie powiedziałem o tym nic Fran. Przecież jestem facetem! MUSZĘ BYĆ SILNY! Nie zależnie od tego jak bardzo będzie bolało. Muszę być silny... Dla Fran. Ona dzisiaj bardzo mnie potrzebuje, nie chcę jej zawieść. Minęło kilka minut zanim doszedłem do siebie, ale udało się i po chwili byłem już przy mojej dziewczynie.
Po południu do domu wróciła rodzina dziewczyny, w sumie było miło. Zjedliśmy wspólny obiad, dużo rozmawiałem z bratem Fran i z jego żoną. Musze przyznać, że to naprawdę spoko ludzie. Wszystko było by w jak najlepszym porządku, ale nie dawała mi spokoju myśl co rankiem działo się z moją ręką! Ciągle czułem promieniujący ból jednak już nie tak mocny. Na szczęście ani Fran, ani nikt inny niczego nie zauważyli.
FRANCESCA
Tego dnia zostaliśmy w domu żadne z nas nie miało ochoty
imprezować. Cały wieczór przeleżałam w objęciach Diego z kubkiem cappuccino w
dłoni. Było świetnie. Obejrzeliśmy „Bez miłości ani słowa”, dużo się
całowaliśmy i trochę pobawiliśmy się z moją bratanicą. Nic nie wskazywało na
zbliżającą się katastrofę.
Czułem się coraz gorzej. Byłem z Fran, ale tak jakby obok niej. Całowałem ją, przytulałam i coraz bardziej się w niej zakochiwałem, mimo to z każdą chwilą czułem się coraz gorzej. Teraz bolała mnie już nie tylko ręka, ale i cała klatka piersiowa i zaczynało mi się kręcić w głowie. Fran coś mówiła, ale nic nie słyszałem, miałem coraz ciemniej przed oczami. Tak bardzo chciałem przy niej być, tak bardzo... Ale z każdą chwilą traciłem ją, a ona traciła mnie....
FRANCESCA
Diego jest jakiś dziwny. Jakby nieobecny. Nie wiem co sie z dzieje. Musze z nim porozmawiac.
-Diego? Cos sie stalo? Jestes jakis nieobecny.
- Jestem troche zmeczony, nic wiecej. Pojde sie polozyc.
I odszszedl nie czekajac na odpowiedz. Postanowilam poczekac i rano znow zaczac temat.
________________________________________________________________________
Oto wracamy po 2 miesiacach z rozdzialem pelnym niedopowiedzen 😜 dziekujemy za ponad 2000 wejsc i liczymy na komentarze 😍😍😘 ~ Muffinka Vanilla (kiedys Malinka Vilu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz